Parterowy budynek mieszkalny z poddaszem (częściowo podpiwniczony) był typowym przykładem skromnej, prowincjonalnej architektury. Elewację frontową wzbogacała przybudówka z tarasem i facjatką zwieńczoną przyczółkami, zaś we fryzie północnego szczytu umieszczono napis „Nam i potomstwu". Dwór został przebudowany w XIX w. w okazałą rezydencję, dobudowano trzy klasyczne oficyny. Podczas remontu w 2009 roku natknięto się na 150-letni kominek z dwoma ozdobnymi płaskorzeźbami. Obiekt wyposażony jest w barokowe drzwi, podłogi oraz schody.
Dwór położony jest na terenie malowniczego parku z bramą wjazdową ozdobioną rzeźbami dwóch piastowskich wojów trzymających herbowe tarcze, dłuta Jakuba Juszczyka. Do budynku od strony zachodniej przylegają dwie części klasycystycznej oficyny, usytuowane prostopadle. Fasadę zachodniej części zdobi czterokolumnowy portyk, druga to wydłużona parterowa część, trzecią stanowi wolnostojący budynek, wzniesiony na planie wydłużonego prostokąta, zdobiony kolumnadą toskańską. Wnętrza składają się z dwóch głównych sal lustrzanych, usytuowanych w centralnej części, dwóch bocznych (mniejszych – zielonych), baru z motywem osiemnastowiecznego portalu pieca kaflowego oraz holu.
Wieś Marcinkowo miała wielu właścicieli, w 1783 r. był to Ignacy Zdębiński, w tym też okresie we wsi został wzniesiony obecny dworek. Zdębiński w 1780 r. ożenił się z Franciszką Gozimirską, z którą miał 3 dzieci. Córka Katarzynę (1790-1847) wyszła za Hieronima Karskiego (1790-1885), to oni na początku XIX w. dokonali rozbudowy dworu o dwie oficyny, później trzecią. Katarzyna miała z Hieronimem pięć córek, z których Kazimiera wyszła za Romualda Gozimirskiego herbu Bończa (1819-1869). Katarzyna ze Zdębińskich Karska pochowana została w grobie rodzinnym w Gąsawie. Hieronim Karski był dziedzicem Marcinkowa do swojej śmierci, zmarł mając 95 lat i pochowany został obok żony. Ze związku Kazimiery z Romualdem Gozimirskim pochodziło 3 synów, z których Maksymilian (żonaty z Heleną Dziembowską herbu Pomian) był dziedzicem Marcinkowa pod koniec XIX w. W 1890 r. urodziły im się bliźniaki: córka Emilka, która nie przeżyła nawet roku oraz Konstanty Romuald Bończa (zm. w 1975 r.). Maksymilian zmarł po ciężkich cierpieniach w 1897 r., mając zaledwie 47 lat. Kolejnym dziedzicem wsi był Konstanty Gozimirski, który w 1914 r. ożenił się z Anielą Marią Moszczeńską herbu Nałęcz. Potem był nim jedyny syn Konstantego i Anieli, Stanisław (ur. w 1915 r.), który w 1940 r. ożenił się z Barbarą Żychlińską herbu Szeliga (ur. w 1924 r.). W latach II wojny światowej wieś nosiła niemiecką nazwę Martinsberg, po 1945 r. majątek został przejęty przez Skarb Państwa.
Dwór stoi na skraju krajobrazowego parku o pow. 2,51 ha, z liściastymi drzewami - klony jesionolistne, jesiony wyniosłe, klony polne, oraz kasztanowce białe. Mimo zmniejszenia ilości drzew, park jest nadal cennym skupiskiem wysokiej zieleni, o które zadbał nowy właściciel. Zachowane zostały alejki i ciągi komunikacyjne. Pośród nich postawiono pomnik Leszka Białego (księcia krakowsko – sandomierskiego), który został zamordowany podczas zjazdu książąt piastowskich w 1227 roku w Gąsawie. To na pewno jeden z najdziwniejszych polskich monumentów, krakowski princeps został bowiem na nim przedstawiony zupełnie nagi, i to w sytuacji dla księcia niezbyt chwalebnej. Wszystko zaczęło się od konfliktu pomiędzy dwoma książętami wielkopolskimi o imieniu Władysław: Starym, zwanym częściej Laskonogim, i jego bratankiem Odonicem (synem Odona), zwanym także Plwaczem. Odonica wspomagał namiestnik Pomorza Gdańskiego z ramienia książąt krakowskich - Świętopełk, który był prawdopodobnie jego szwagrem. Laskonogi z kolei szukał pomocy u swoich kuzynów: księcia śląskiego Henryka Brodatego i księcia krakowskiego Leszka Białego. Jesienią 1227 roku Laskonogi, Brodaty i Biały spotkali się na zjeździe w Gąsawie, podczas którego mieli uradzić, jak doprowadzić do zgody w Wielkopolsce i co dalej począć z krnąbrnym namiestnikiem Pomorza, który coraz jawniej występował przeciwko swoim feudalnym zwierzchnikom. Odonic i Świętopełk okazali się jednak szybsi i o świcie 24 listopada zorganizowali błyskawiczny najazd na Gąsawę. Kronika Wielkopolska podaje, że Henryka Brodatego ludzie Świętopełka dopadli w łaźni, gdzie odpoczywał po nocnej libacji, i zadali mu ciężką ranę. Od śmierci uratował go wierny rycerz, który zasłonił księcia własnym ciałem. Leszek Biały, znany skądinąd jako ten, który nie chciał udać się na krucjatę ze względu na brak piwa w Ziemi Świętej, też zapewne nie wylewał tej nocy za kołnierz. Jeśli siedział w łaźni z Henrykiem, to rzecz jasna nie miał się czasu ubrać, i na widok zbrojnych napastników skoczył na konia i ruszył przed siebie. Śmierć dopadła go właśnie w Marcinkowie, choć nie wiadomo, czy zginął - jak to przedstawiał autor pomnika - od zdradzieckiej strzały z łuku, od ostrza miecza albo włóczni, czy też może padł trupem z powodu apopleksji lub zawału serca. W każdym razie wraz z jego śmiercią ostatecznie upadła stworzona przez Bolesława Krzywoustego instytucja pryncypatu, której ideą było zwierzchnictwo najstarszego z Piastów nad pozostałymi członkami dynastii i w ten sposób zachowanie jedności podzielonego państwa. Tragedia w Gąsawie zapoczątkowała również krótki okres całkowitej niezależności dzielnicy gdańsko-pomorskiej, której panem został Świętopełk, a potem jego syn Mściwoj II. W efekcie tego zamachu od Polski oddzieliło się Pomorze Gdańskie, Świętopełk Pomorski wraz z Odonicem nie ponieśli żadnych konsekwencji swego czynu, a Kościół potraktował sprawę obojętnie.
Pierwszy pomnik ku czci Leszka Białego wystawiono w Marcinkowie w 700. rocznicę jego śmierci, lecz został on zniszczony przez Niemców w czasie II wojny światowej. Wydarzeniu temu poświęcił dwa obrazy Jan Matejko, również Józef Elsner, nauczyciel Fryderyka Chopina, napisał operę pt. „Leszek Biały". Pomnik zniszczyli hitlerowcy, a jego odbudowa w roku 1973 była autorstwa Rudolfa Rogatego, rzeźbiarza z Bydgoszczy. Ostatnimi właścicielami majątku Marcinkowo Górne byli Gozimirscy. Pod koniec 2009 roku kompleks przeszedł gruntowną renowację, od 2010 funkcjonuje jako restauracja z pokojami gościnnymi.
Dziś dwór cieszy oko przyjezdnych i turystów odwiedzających Pałuki. Zabytkowa architektura wykorzystana została do zachowania dziedzictwa kulturowego i historycznego tej ziemi. W tych warunkach oferta gastronomiczno - hotelarska Dworu jest dobrym przykładem połączenia wielu funkcji podnoszących atrakcyjność turystyczną regionu. Jego położenie w otoczeniu pięknych lasów i jezior dodaje mu niezapomnianego uroku i dodatkowych walorów. Nadleśnictwo Gołąbki może się poszczycić zabytkowym obiektem położonym w zasięgu swego funkcjonowania.
JP